Pupa.
Masz ją? Masz.
Tylko czasem inaczej ją nazywasz. Mówisz rzeczowo "pośladki", albo wymijająco "zakończenie pleców". Albo brzydko, w złości, wulgarnie "d*pa", albo jeszcze gorzej... Czasem w ogóle nie wiesz, jak podejść do tematu i mówisz "cztery litery".
A "
pupa"? Takie to dziecinne, mama tak mówiła o naszym "siedzeniu", jak byliśmy mali. Teraz "
pupy" nie ma - bo to zbyt delikatne, zbyt infantylne. Nawet w reklamach pieluszek jednorazowych jest już "sucha skóra", a nie "sucha pupa". No cóż...
Cichaczem gdzieś przemyka ta "
pupa", gdy już nie ma możłiwości jej uniknięcia i trzeba użyć tego słowa - są np. wkładki "sucha pupa", ale to raczej rzadkość. Kremy - są na odparzenia i podrażnienia, są ochronne (ale raczej nie "
na pupę"); chusteczki, myjki - po prostu są chusteczkami i myjkami. A wszystko, co związane z najmłodszą
pupą nazywamy "przewijaniem" lub "pieluchowaniem",
Wszystkie na nazwy i eufemizmy są ładne i chwali się ich używanie i wzbogacanie tym samym naszego pięknego języka polskiego, ale... my chcemy nazwać rzeczy wprost:
niemowlęta mają pupy i to wokół nich toczy się spora część życia dziecka i rodzica - aż do czasu, gdy dziecko samodzielnie nie nauczy się korzystać z toalety.
Większe dzieci i dorośli też mają
pupy, tylko nazywają je inaczej, poważniej i bardziej adekwatnie. Ale jeśli chodzi o niemowlęta -
"pupa" to słówko idealne!
Właśnie dlatego
DlaPupy nazywa się
DlaPupy, a nie np. "Zielonooki chrząszcz". Zielonookie chrząszcze - jeśli istnieją - są zapewne niezwykle pięknymi istotami, ale nic one nie mówiłyby o tym dlaczego i po co powstał ten sklep i co w nim można znaleźć. A tak "
DlaPupy" - i wszystko jasne! Są i pieluszki wielorazowe, i myjki, i chusteczki, i wkładki, i kremy, i jednorazowe pieluszki ekologiczne - wszystko
DlaPupy. A poza tym jeszcze trochę produktów pokrewnych, trochę kosmetyków naturalnych, książek, produktów dla mam oraz dla domu...
Tak, chcemy Was trochę "upupić" - ale nie tak po gombrowiczowsku, tylko raczej zachęcić do mówienia bezpośrednio, prostymi, popularnymi słowami o rzeczach powszechnych i naturalnych. Przekonać, że można mówić
"pupa", "kupa" i "siku", a nie trzeba szukać coraz bardziej pokręconych zamienników: Czy niemowlę ma "stolce", czy "oddaje mocz"? Może w szpitalu tak mówią, ale czy rodzic tak właśnie myśli o codziennej fizjologii swojego dziecka?
U nas można mówić normalnie, tak po prostu.
Przestańmy się czarować - prawda jest taka, że niemowlęta mają
pupy, robią siku i kupę. To zupełnie normalne, że trzeba sobie radzić i z jednym i z drugim. Zasikaną pieluszkę wielorazową trzeba przynajmniej włożyć do pralki, a kupę - sprać. Nie jest to ani straszne, ani obrzydliwe -
wszyscy mamy pupy i wszyscy robimy siku i kupę. To jest normalne i normalne są te słowa.
Proste? Proste!
Mówmy otwarcie! :)
ps. Pozdrowienia dla wszystkich zboczeńców, których skierowała tu wyszukiwarka internetowa ;)